Mięso umyłam, osuszyłam, pokroiłam w plastry w poprzek włókien, rozbiłam nieco tłuczkiem, po czym zamarynowałam na pół godziny w oleju z dodatkiem sosu sojowego i wina.
Po tym czasie, zwijałam zrazy wkładając do środka po kilka malutkich cebulek i spinałam wykałaczkami. Zawsze używam do każdego zraza takiej samej ilości wykałaczek, aby potem łatwo pamiętać o wyjęciu wszystkich przed podaniem.
Gotowe zrazy obsmażałam z każdej strony na patelni z niewielką ilością oleju. Pod koniec obsmażania za każdym razem czekałam, aż sok, który puściło mięso zacznie się na patelni nieco karmelizować – przypiekać na brązowo, a płyn w pełni odparuje. W tym momencie, zalewałam patelnię niezbyt dużą ilością wody i smażyłam chwilkę razem, aby płyn wchłonął skarmelizowany sos i nadał wodzie piękny, brązowy kolor.
Całość razem z mięsem i brązowym sosem zlewałam do rondelka. Gdy wszystkie zrazy były obsmażone, dolałam do nich nieco wody tak, aby były w pełni przykryte i gotowałam na niewielkim ogniu pod przykryciem do czasu aż były miękkie, u mnie około dwóch godzin, ale polecam sprawdzać raz na jakiś czas, bo długość gotowania jest różna w zależności od kawałka mięsa jaki nam się trafił. Pod koniec gotowania na ok. 2-3 minuty dorzucamy jeszcze przyprawy i dosalamy do smaku.
Kaszę obgotowałam w osolonej wodzie przez około 20 minut (do miękkości gotuje się ją przez około 30 minut).
W naczyniu do zapiekania ułożyłam surowego kalafiora podzielonego na średniej wielkości kawałki. Pomiędzy nimi poukładałam zrazy, a wolne przestrzenie wypełniłam podgotowaną kaszą. Całość zalałam brązowym sosem od zrazów i pod przykryciem wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, po czym piekłam przez kolejne 30 minut – do miękkości kaszy i kalafiora. Podawałam gorące.
Przepis Iwony, autorki bloga Blogotowanie z pasją