W dużym garnku gotować przez 25 min kapustę pozbawioną głąba, czyli tej twardej części, z której główka wyrasta z ziemi. To pozwala na równomierne ugotowanie się jej też od środka.
*Sekretem autora przepisu, który przekazała mu jego babcia jest gotowanie kapusty w bardzo osolonej i posłodzonej wodzie. Gołąbki będą miały wówczas harmonijny smak.
Liście oddzielać od główki delikatnie, po czym wycinać małym nożykiem nerwy liściowe. To potem ułatwi zawinięcie liści z farszem.
Kaszę jaglaną gotować w proporcjach 1:2. Wychodzi wtedy bardziej sypka i do gołąbków, które jeszcze pęcznieją podczas duszenia, będzie odpowiednia. Zatem do garnka wsypać 500 g kaszy, wlać 1 l wody (nie trzeba solić, gdyż farsz później będzie przyprawiany), przykryć pokrywką i zagotować na dużym ogniu, po czym zmniejszyć go do minimum i gotować 15 min. Następnie zdjąć z ognia i zostawić do odpoczęcia.
Ugotowaną kaszę połączyć z posiekanymi kapustami, przyprawić solą, cukrem i tłuczonym w moździerzu zielem angielskim. Tradycyjnie właśnie dodaje się w tym przepisie bardzo dużo ziela. Dodatek kimchi to inwencja twórcza autora i można pominąć ten krok, dając samą kiszoną kapustę.
Kasza jaglana nadaje masie doskonałej konsystencji i nie ma potrzeby dodawania już jaj.
Gotową masę poważyć po 70 g tzw. naważki, czyli porcyjki do zawijania w kapustę. Dzięki zważeniu farszu gołąbki będą wszystkie jednakowej wielkości.
Każdy liść kapusty rozłożyć podstawą łodygi w naszą stronę, nałożyć farsz i zakręcać, jednocześnie silnie dociskając z każdej strony, aby wycisnąć powietrze. Zawijoki układać w naczyniu żaroodpornym lub garnku. Na koniec zalać je wodą z gotowania kapusty (to też pro tip od babci 😊). Przykryć naczynie pokrywką lub talerzem, aby kapusta się nie spiekła za bardzo, a woda nie wyparowała i piec przez ok. 1 godzinę.
Gdy zawijoki wystygną, obsmażyć je z każdej strony na oleju rzepakowym, aż do porządnego zrumienienia. Gdy najdzie cię pokusa do podania gołąbków z sosem pomidorowym, nie wahaj się, natomiast tradycyjnie gołąbki je się sauté z kiszonkami.
Przepisy autorstwa Tadeusza Müllera
Instagram / @tadeusz_muller